Okej, pierwszy dzień w pracy is here.
Na stracie nie potrafię za nic urochomić w żaden sposób mego dysku przy użyciu tutejszego kompa co oznacza mniej więcej tyle, iż w dniu dzisiejszym raczej zdjęć nie będzie.
Postaram się zato wyczarowac jakiś treściwy opis tego jak to wszystkjo tutaj wygląda.
Zacznę od najbardziej nudnej rzeczy czyli pogody. Ku mojemu uradowaniu jest tu wietrznie i pochmurnie (in your face słoneczna, polska pogodo!).
Mieszkam jakieś 5 minut od parlamentu Metrem i uwagauwagauwaga: suterenie. Z salonem. I sypialnią. Odzielnymi. Z własną łaziekną. I kuchnią. I tosterem. I mikrowelą. I telewizorem z BBC i CNN. Bez neta natomiast.
Całość przybytku prowadzi starsza para, która ma na nazwisko tak samo jak ulica na której dom ten się znajduje. Nice, eh? Parlament ogromny ale ludzie bardzo spoko i mili wogóle. Ponieważ całość wczorejszego raportu z dnia mam na twardmy napisaną i wogóle przygotowaną na tym opisie narazie poprzestane i rzucam się dalej w wir pracy...

pozdra
-m