Żywe truchło się obudziło i stwierdziło ze zdziwieniem, iż udało się mu już spakować (serio nie pamiętam ostatniej godziny tego całego badziewia). Jak to bywa z każdym uzależnionym od niezwykle przydatnego narzędzie do zabijania czasu zwanego netem doszło do mnie o poranku, iż nie mam zielonego pojęcia czy będe miał dostęp ["dostęp" brzmi jakby ćpun mówił] w mym lokum do neta.
Stąd też przy już na początku nie splamić się łamaniem "przynajmniej post dziennie" piszę.
Ale żeby nie czynić tego beznamiętnym wypełnianiem próżni postanowiłem zamieścić swego rodzaju "zdjęcie-porzegnanie" ze spokojną, swym domem przecież i po krótce wytłumaczyć co tu robi już tyle postów skoro zaczałem dopiero wczoraj. Głównie wrzucałem tu coś raz na jakiś czas gdy miałem jakiś przeskok na paraleli humor. bardziej w celu sprawdzenia jak to wszystko wygląda i jak obchodzić się ze zdjęciami. Każde mniej-więcej coś znaczy ale wydaje mi się, iż można patrząc na daty albo treść samemu do tego dojść bez mej pomocy... Jedyne czego żałuję to brak zdjęcia naszych drogich słuchaczy próby muzycznej [jako konstynuacji "we rocked so hard" która pewnie nazwana by była "we rocked TOO hard" copyright:zamor] -> straży miejskiej. ;)
Z tym optymistycznym akcentem mykam. Odezwę sie, kiedy się odezwę.
pozdra
-m