Whoookey... W ramach tego, że jednak pewna grupa z was nie ma widać nic lepszego do roboty i zamiast te parę chwil poświęcić na coś wartościowego przegląda moje wypociny ;) zdecydowałem się nie skazywać was na mamroczenia wykończonego robotom człowieka i pisać to to rankiem po porannej kawce.
Z racji wczesnej pory nie mam zbytnio nic ciekawego do zameldowania w ramach dnia dzisiejszego, więc opisze pi razy oko rutynę dnia powszedniego tutaj:

9:45 budzę się. Pierwsza rzecz po otworzeniu oczu: włączyć mój mini-grill mieszkaniowy [cholerstwo robi najlepsze tosty ale nagrzewa sie dobre pół godziny], wrzucić tosty doń.
Następnie widok mojej niewyspanej twarzy w lustrze przy goleniu [musze się tu cholera golić codziennie... ;/ ]
W tle leci przez cały czas BBC, które po prostu bije rekordy w tym jak mało treści można zawrzeć w raporcie newsowym. Istnieje także 99% szansy, że wspomną coś o tym przeklętym Wimbledonie. Najlepsza część rannego oglądania przy sniadaniu? Reklama Financial Times- skromnym mym zdaniem majstersztyk.
Ubierasz koszulę, zarzucasz na uszy mp3, zabierasz Badga do parlamentu i w stronę meta.

>>tu następuje długi dzień roboty<<

Wracam. Włanczam mini-grill (o ile oczywiście pamiętałem by go rano wyłączyć), wrzucam coś. Wbijam się w jakieś domowe ubrania [dzięki pogodzie T-shirty wchodzą w gre jedynie w pomieszczeniach... eh.].
Otwieram piwo, świeżo z lodówki wyjęte [codziennie inne- tu jest W CHOLERE różnych piw]
Włączam Tv. Mam już z regóły dosyć BBC. Na BBC2 jest jakiś cholerny raport z Wimbledonu. CNN jest zbyt amerykańskie. Na jedynym angielsko języcznym kanale leci sitcom z jakąś nowojorską rodziną afroamerykanów, którego ni w ząb nie łapię. Z rezygnacją i przypominając sobie to, iż za jakieś 2 godziny będą na tym samym kanale lecieli Friendsi wyłączam pudło i otwieram lapa na którym mam zgrane specjalnie na brukselską okazję pierwsze komiksy Hellblazer [na pdst. tej serii powstał film z Rivsem "Constantine"]. Z wytrwałością, która samego mnie dziwi czytuję jeden issue dziennie. I musze przyznać, iż coraz bardziej jestem w stanie utożsamiać sie z tym nie do końca pozytywnym bohaterem.

Narazie tyle.
Potem wrzucę jakieś zdjęcia.

Cheerio
-M