
end of the line, people. it was fun while it lasted though, huh?
jestem w polsce. nie ma sensu dalej podtrzymywać tegoz blogowego stworzenia.
może kiedyś.
może kiedyś.
podziękowania dla wszystkich, którzy przeglądali raz na jakiś czas mój radosny twór.
see you when i see you
-M
p.s.
zachwyt nad belgijskim wcale nie oznacza, iż nie przyjmuję już rodzimego piwa.
wiecie jak mnie znaleźć, jakby co. ;)