porannych podróży metrem
"panienek z okienka"
wspaniałych ludzi z pracy
delirium
gofrów z australii
frytek z placu
pierwszych kursów metra nad ranem z galerią zmęczonych twarzy
pogody z parasolem pod pachą
badgów z wyjątkowymi zdjęciami
festiwali
szalonych belgów
przyjaciół po angielsku, codziennie o 20
tostów z serem i pomidorami
ciągłego "oceans thirteen" na uszach
trusty mapy, która zawsze pomoże ci się jeszcze bardziej zgubić
komiksów, komiksów i ah! jakże mógłbym zapomnieć: komiksów!
widma chin
wspaniałych ludz, z którymi przyszło mi pracować
podwójnej szansy zobaczenia ojca Romka w PE
lista ta tak jak pisałem mogła by się ciągnąć jeszcze długo. Jedna jednak z pozycji na niej warta jest podkreślenia, przynajmniej ze względu na najlepszą możliwość prezentacji wizualnej no i cóż... współistnienia z czasem trwania każdych powyżej:
piwo belgijskie:












