10. run forest, run





Kto biega czasami, lub ćwiczy cokolwiek związanego z wytrzymałością (sorry golfiści...) będzie pewnie znał to uczucie. Po pewnym poziomie zmęczenia, czujesz jak wszystko ci wysiada. Czujesz jak kazdy milimetr twego ciała mówi "nie". Mimo tego dalej biegniesz i po pewnym czasie wszystko cichnie. Czujesz zupelna swobodę, przestajesz sie przejmować i biegniesz dalej. Do dzisiaj myślałem, że na tym koniec jeżeli chodzi o wyzmania związane z wysiłkiem fizyczno-psychicznym...Ale po tym jest kolejny, głębszy dołek i jeszcze jeden , a po nim kolejny. Niech żyje tutejszy klimat! Smog, 31 stopni o 21:00, ciepłe powietrze? Robią swoje. 3 kilometry są tu przynajmniej o kolejne trzy dłuższe.

Zastanawiacie się pewnie czym jest owe cuś ze zdjęcia. Jest to śmiesznie o uszy, to iz chiny sa teraz bardzo pro-ekologiczne (patrz: choryzont w smogu z przedostatniego zdjecia). To cos nie ma z tym nic wspolnego. Czysta oszczednosc: nie ma cie w "domu", nie wkladasz klucza (bo masz go ze soba), nie ma pradu. Radosc, radosc bo klima tez nie dziala.

Skoro juz o smogu - po pierwszych 3ech dniach po prostu o nim zapominasz i tyle.

Wczoraj wybralem sie rowniez z innymi po(...), którym do łbów wbiło się przyjechać tu uczyć han yu do kina na Kung Fu Pandę... po chińsku. Hardore! Ale naprawde bylo warto - dla jezykowego doznania oraz przynajmniej dla trzy krotnie zrywajacej sie nielegalnej kopi filmu [tak jak na filmach, gdy film się zrywa lataja jakies znaki i stare fotografie z podkładek pod taśmą!] plus cała sala wbijająca oczy w tego białasa co się cieszy, gdy im film przerywa i wykrzykuje "wicked!" [that would be me...].

Zamieszczam rowniez troche zdjec mego pokoju, jeszcze z przed czasu gdy wprowadził się Jo, mój koreański tong wu [roomie] z ktorym łamaną angielszczyzna i chiniolem podniecamy sie nowym Diablo.

Next up: historia tego jak wyrwałem się z szoku kulturowego z pierwszego dnia!

lecę wkować hanzu
Pozdra
-M