expata

img 1
IMG_4113
IMG_4103
Ładne słowo, prawda? Człowiek żyjący na obczyźnie. A tych jak się okazuje jest w Szhanghaju bardzo dużo, mijasz kogoś o rysach azjatyckich przynajmniej raz na parędziesiąt minut. Obcokrajowiec nie jest w Szanghaju zjawiskiem super-wyjątkowym, jak w innych miejscach kraju środka. Nikt nie próbuje ci robić zdjęć, nie pytają cię jak to jest mieć niebieskie oczy.

Co ciekawe między tobą a innymi jednostkami równie wyrwanymi z kontekstu istnieje jakaś niedopowiedziana linia porozumienia, ilekroć łapiesz wzrok z innym statystą, który nie pasuje do tła odpowiedz ci jakieś skinienie głowy, uśmiech. Rzadko mijacie się z obojętnością. Każdy expata ma również w zanadrzu podobny arsenał tricków: kolorową historię na temat tego, co robi w Chinach (bo kto normalny przyjeżdża tu dłużej niż na urlop?), parę tipów dotyczących tego gdzie można bardzo dobrze zjeść, kupić coś niezwykłego oraz historie wpisujące się w tematykę „ale Chiny to dziwaczna kraina” (ja z reguły korzystam z „przetrzymywało mnie wojsko”).
Efekt syndromu expata jest taki, ze ludzie są zwyczajnie bardziej otwarci w obliczu tego całego przytłaczającego i wszechobecnego innego świata. Skąd inąd świat ten jest super interesujący i przynajmniej na razie nie mogę narzekać absolutnie na nudę, a ludzie wrzuceni w tą samą kategorię co ty niezmiernie interesujący!

FOTY:
Moje wątpliwej jakości dzieła z nocnej eskapady po kampusie podsycanej przez tragiczny jet-lag w pierwszy dzień.