36 rano _lub_biking rule book

20100131257-pola03
Echem dociera do mnie dźwięk. Pod wpływem jego fal rozmywa się mój sen. Otwieram oczy. Czemu jestem taki zmęczony? Co ja wczoraj robiłem? Możliwie szybko orientuję się, że jestem we własnym mieszkaniu. Uczucie bezpieczeństwa wywołane tą obserwacja momentalnie pryska, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że dźwięk dzwonka nie przypomina mojego porannego budzika. Pytanie „co ja wczoraj robiłem” powraca z wzmożoną siłą ale fala dezorientacji szybko rozbija się o brzeg rzeczywistości: to mój telefon, a ja wczoraj nic szalonego nie robiłem. Wyskakuję z łóżka. Za późno. Dzwoni kolejny, polski telefon, tym razem udaje mi się do niego dobiec.

Odkładam słuchawkę. Jest 7: 30, a ja mam dziś popołudniowe zajęcia, co oznacza, że o tej godzinie zwyczajnie nie funkcjonuję. Zbieram się jednak w całość: myję się, ubieram, zakładam słuchawki i wsiadam na rower. Cel: paczka z kraju nad Wisłą. W słuchawkach: Punch the Money: the Best of Lupin III. Dystans: nie ma znaczenia, jestem zbyt śpiący, by się nim przejmować.

Jeżdżąc po tutejszych drogach można nie zwracać uwagi na dystans (jest to zresztą całkiem zdrowe podejście, biorąc ogrom miasta), opłakanym w skutkach byłoby jednak ignorowanie tutejszych reguł ruchu drogowego:

Po pierwsze, znaki drogowe, tak jak i sygnalizacja świetlna, stanowią jedynie wskazówki w materii tego jak powinieneś się zachowywać na drodze. Nie musisz ich przestrzegać, nie spodziewaj się też, że inni będą się do nich stosować

Po drugie, przede wszystkim musisz słuchać odgłosów ulicy. Trąbienie, brzęczenie i inne odgłosy mogą być niesamowicie irytującym zjawiskiem, gdy poruszasz się pieszo po chodniku, jednak na drodze to właśnie słuch stanowi twoją pierwszą linię obrony przed potencjalnymi zderzeniami.

Po trzecie, strzeż się motorynek. Są od ciebie szybsze i przynajmniej tak samo szalone.

Po czwarte, to, że jesteś na rowerze powoduje, ze momentalnie wspinasz się w drogowym łańcuchu pokarmowym. Pieszy zawsze ustąpi ci miejsca, a ty jesteś jego postrachem.

Po piąte i najważniejsze: Autobus jest bogiem. Pędząc 80 km/h bez względu na wszelkie reguły, nie zatrzymując się na żadnych światłach, dumnie króluje nad całym otaczającym go chaosem. Strzeż się go i uciekaj przed nim, gdy tylko to możliwe.

Wracam do akademika. Starannie odpakowuję folię ochronną. Przed moimi oczami znajduje się upragniony pakiet. Przez resztę dnia będę wyglądał i zachowywał się jak zombie… z szerokim trupim uśmiechem na twarzy.

IMG_8261 (Medium)