Huk. Przed oczyma barwy tęczy na tle ciemnego nieba. Zieleń, żółć, czerwień odbija się od okien wieżowców. Miasto staje się labiryntem, w którego ścianach króluje dźwięk wybuchów fajerwerk. Wojna. Na ulicy spanikowani kierowcy starają się omijać odpalone petardy. Chińscy biznesmeni pod wpływem magii chwili zamieniają się w małe dzieci w garniturach i płaszczach. Biegają z pudłami z zapalonymi już lontami, tańcząc między wybuchami. Zapach siarki wypełnia powietrze. Nowy chiński rok przykicał na króliczych łapach.
Na nowy rok życzę władzom Szanghaju odrobinę wyobraźni. Wieżowiec w stylu międzynarodowym budowany na zgliszczach budynku z XX wieku jest zawsze wspaniałym rozwiązaniem, a zakazanie publicznych pokazów fajerwerków wcale nie spowoduje, że więcej ludzi będzie je odpalać na własną rękę, między parodziesięcio piętrowymi budynkami.
witamy rok królika
żegnamy rok tygrysa