50 o poranku _lub_nowy rok


Odbieram swoją kurtkę. Wymieniam z szatniarką parę słów. Króluje temat pogody, która wyjątkowo zimna jest teraz. Wychodzę z klubu.

Jak wygląda tu scena klubowa? Czym wymalowano nocny pejzaż Szanghaju? Dużo tu przepychu. Szeroki wybór miejsc. Złudny, bo muzyka, z wyjątkiem paru miejsc, wszędzie podobna. Trudnym zadaniem okazuje się znalezienie miejsc autentycznych, takich, w których nie otaczają cię ludzie, którzy przyszli nie po to, by bawić się, ale by manifestować swój byt wśród błysku imprezowych aparatów. W gruncie rzeczy krajobraz namalowany tą samą techniką, co ten Krakowski i Katowicki, tylko płótno jest tu zdecydowanie większe, więc ciekawe detale trudniej znaleźć.

Szybkim krokiem (bo zimno!) mijam Hongshi, gdy nagle oślepia mnie światło. Reflektory taksówki - oczy drapieżnika. Czekająca przy wodopoju na oddalające się od stada zwierzęta, poluje na łatwy kąsek. Nic z tego. Kampus jest niedaleko, a ja zwyczajnie lubię powroty na piechotę. Bestia nie daje za wygraną. Gdy mijam samochód, kierowca włącza silnik. Drapieżca nie daje za wygraną. Zawraca i powoli podąża za mną. Czai się tuż za mną. By go zgubić wchodzę do nocnego.

Skąd wracam? Gdzie była moja kurtka? Byłem na ostatnim koncercie w Mao Livehouse. Ostatnim, bo klub skupiający wokół siebie prawie całą lokalną rockową scenę przenosi się w okolice bliższe centrum. Sześć zespołów, dwóch DJów. W typowym dla Szanghaju stylu wybrane drinki były przez godzinę za darmo. Klub pełny, w iście festiwalowym stylu trzeba było przeciskać się między ludźmi. Można było nawet dołączyć (co też i zrobiliśmy) do czegoś, z czym jak dotąd w Chinach się nie spotkałem: młyna ludzkiego przed sceną. Jednej Chince udało się popłynąć na rękach tłumu.

Wychodzę ze sklepu, w drzwiach mijam ponad dwu metrowego, czarnoskórego kolesia z dredami. Pokój, bracie- mówi po angielsku. Pokój bracie - odpowiadam. Na zewnątrz wita mnie uśmiechnięty (a raczej szczerzący kły!) taksówkarz. Przy krawężniku dalej czai się czterokołowy, niestrudzony i wiecznie głodny napastnik.