21. You can't blame me.

Can't blame me

Bar. Drinki za darmo dla "wschodnich". Urodzinowa piosenka dla jednych z górnych kondygnacji baru. Gra naprawdę dobry zespół. Cowery Backstreet Boys, Aguilery z lat 90tych, Aquy i takich tam. Młodsza widownia. I nagle udeża we mnie uświadomienie. Kręci mi się w głowie. Wychodzę. Przed drzwiami czeka już na mnie 4-5 letnie dziecko sprzedające róże. Nie wie, gdzie jego rodzice. Powtarza tylko w loopie "przoszę kupić róże". Jestem w szoku. Wyciągam portfel, ale znajoma Koreanka jest szybsza. Nagle uderza we mnie to czym naprawdę jest to wszystko: białe małpy tańczące dla dzieciaków, tych których starszaki żywią się krwią rodziców małych dzieciaków. Może nie koniecznie, ale jeżeli mam szukać kogoś odpowiedzialnego za to wszystko to właśnie oni i... my. Tańczący i bawiący się ku radości żółtego dorobionego świadka. Wychodzę, wychodzę, wychodzę.

-M