Jest coś czarującego w nadmorskich miastach poza sezonem turystycznym, myślę, patrząc, jak słońce wstaje z nad wody, próbując przeciskać się przez cienie betonowego szkieletu, który kiedyś ma się stać kolejnym z bloków na jednym z wielu tutejszych wzgórz. Za mną czeka spakowana walizka, a w niej wrażenia z ostatnich czterech dni, które spędziłem tu w Qingdao.
Miasto jest opustoszałe, pogoda mroźna, a powietrze pełne wiatru. Zabudowa niezwykła, bo gdyby pozbyć się znaków chińskich lub zastąpić je naszym alfabetem można by pomyśleć, że to wszystko na około to nie Chiny, lecz europejskie miasto. Nic w tym dziwnego, większość budynków w tak zwanej starówce zostało wybudowane przez Niemców, którzy objęli tą część Chin pod koniec 19 wieku. To Niemcom miasto to zawdzięcza również jedną z swych chlubnych marek: piwo Qingdao. Bezapelacyjnie najlepsze piwo chińskie. Można tu odwiedzić browar, zobaczyć piękne plaże, obejrzeć kręte ulice z budynkami z początku 20 wieku, dzielnicę między wojennych willi, tuż nad morzem, kościoły, zamek gubernatora. Tym, co jest niezwykłe w zimowym Qingdao, jest to, ze każde miejsce jest tu opustoszałe, jak na Chiny jest to czymś wyjątkowym, a dla mnie przyjemną odskocznią od tłoku Szanghaju. Głęboki wdech zimnego powietrza przy krzyku mew.
Głęboki wydech. Szczyt Laoshan, świętej góry taoistów. Nie ma tu nikogo, a przez trzy godzinną wspinaczkę minąłem tylko dwie inne żywe dusze: staruszkę wraz z jej psem. Koło szlaku pełno jest opustoszałych straganów, wszystko wydaje się porzucone w pośpiechu. Koniec świata ludzi, królestwo pastelowych kolorów pozostawionych sobie samym przedmiotów martwych i natury. Zimnemu górskiemu powietrzu to nie przeszkadza. U podnóży góry wybudowano ogromny klasztor taoistów. Nie wolno w nim robić zdjęć, może to nawet i lepiej, korzystam z innych dobrodziejstw mojego ekwipunku i nagrywam to, co wydaje się najbardziej autentyczną częścią tego miejsca:
Laoshan jest również źródłem jednej z bardziej znanych wód w Chinach.
Popijam wodę, którą dostałem do mej kawy. Rozsiadam się w fotelu kawiarni i myślę o tym całym miejscu. Miejscu: Chiny. Już za chwilę będę rozmawiał z prowadzącymi to miejsce ludźmi i będzie to naprawdę ciekawa rozmowa… ale o tym następnym razem.